poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Chapter four.

Wstałam około 13, przeciągając się leniwie. Sabrine jeszcze słodko spała, a więc ja poszłam się ogarnąć. Rozczesałam włosy, nałożyłam podkład i zrobiłam wyraziste kreski na oczach. Wyjęłam z mojej torby jakieś ciuchy, które sobie wczoraj przygotowałam na przebranie. Stwierdzając, że jestem dość ogarnięta zeszłam na dół i rozwalając się na kanapie włączyłam telewizję. Zupełnie nieświadomie, nie mam pojęcia dlaczego, telewizja była podgłośniona na maska, w dodatku na jakiś kanał muzyczny.
- Au, moje bębenki... - skrzywiłam się masując uszy. Szybko ściszyłam telewizję jeżdżąc po kanałach. Natknęłam się na "Słodki biznes" na TLC, a jako, że uwielbiałam patrzeć na te wszystkie słodkości pozostałam tam. 
- Co to był za hałas? - spytała Sabrine schodząc po schodach. 
- Ktoś wczoraj bardzo głośno słuchał muzyki, kiciu. - uśmiechnęłam się, kiedy moja przyjaciółka wyciągała tabletki z szafki. - Kac?
- Ta. Nie wiem dlaczego ty nigdy tego nie przeżywasz. To jest nie fair. 
- Gdybyś piła co tydzień, też byś była na to odporna. - powiedziałam wstając i naciągając sweter. - Robimy naleśniki? - dziewczyna tylko pokiwała głową a ja wyjęłam wszystkie potrzebne składniki. Nie umiałam gotować, ale naleśniki wyjątkowo mi wychodziły. Za to Sab była zawsze niesamowitą kucharką. Potrafiła zrobić danie na miarę pięciogwiazdkowej restauracji. A ja? Raz prawie przez przypadek spaliłam kuchnię, gdy chciałam zagotować wodę. Taa... Po posiłku stwierdziałam, że będę już szła. 
- Co dziś robisz? - zapytała jeszcze opierając się o drzwi, podczas gdy ja ubierałam buty. 
- Spróbuję spotkać się z Dannym. - odparłam. 
- Serio? Nadine, czy ty oszalałaś? - skitowała a ja pokiwałam głową na nie. - Wczoraj na niego wyzywałaś, a dziś znowu wielka miłość? 
- Wiesz, na serio muszę już iść. - warknęłam wychodząc z jej domu. Co ją to obchodzi?! Byłam zła, ale go kocham. Jest moim chłopakiem, jest niesamowity. To, że ona nie miała szczęścia w facetach, nie znaczy, że ze mną było to samo. Racja, Dan nie był idealny, nie umiał postawić się rodzinie. Ale był ze mną, zawsze. Niezależnie co by się nie stało. 
***
- Mamo, wychodzę! - krzyknęłam. 
- Wróć przed dziesiątą. - odkrzyknęła rodzicielka, na co odpowiedziałam krótkim "dobrze". Po 20 minutach doszłam pod dom Spencer i głośno zapukałam. Otworzył mi Conor. 
- Cześć Mel. - wyszczerzył się i mnie przytulił. 
- Cześć Maynard. - odwzajemniłam uśmiech. - Gdzie Spence? 
- W pokoju. - skitował i udał się do salonu, natomiast ja skierowałam się do pokoju mojej przyjaciółki. Siedziała w słuchawkach i puszczała sobie Ritę Ore. W pewnym momencie je zdjęłam, a ona nie wiedziała o co chodzi. 
- Melody! - warknęła wyrywając mi słuchawki i odkładając je na biurko.
***
Spiorunowałam różowowłosą wzrokiem, po czym westchnęłam i uśmiechnęłam się do niej szeroko. Co, jak co, ale pewnie znowu będzie się ekscytować tym swoim zespołem. Dalej nie rozumiem, co na w nich widzi. Dobra, Conor stwierdził, że są spoko i chętnie stworzyłby z nimi jakiś kawałek, ale co z tego? Nie znam ich, więc nie będę się jarać. No dobra, jest wyjątek. Ale Bon Jovi się nie liczy!
- Co cię do mnie sprowadza, cna dziewojo? - spytałam, udając poważną.
- Serio, dziewojo? Powaliło Cię?! - krzyknęła, machając rękoma na prawo i lewo.
- Hahaha, nie. - wypięłam jej język, sięgając po paczkę miętowych papierosów. - Chcesz? - podsunęłam jej pod nos, a ona odsunęła się. - To nie... - odpaliłam fajeczkę i zaciągnęłam się. - W takim bądź razie, czegóż dusza pragnie?
- Poszłabyś ze mną do...
- NIE! Mel, kocham cię jak siostrę, ale nie będę zapieprzać z tobą do tego zespołu, bo się zakochałaś.
- No weź! Nawet ich nie znasz! Poza tym ja z tobą byłam, kiedy "musiałaś" zdobyć autograf Axl'a Rose'a, bo zauważyłaś go na plaży. - założyła ręce na siebie i wygięła usta w podkówkę. - Proszę cię! Będę ci wdzięczna do końca życia!
Spojrzałam na nią. Miała rację. Biegała za mną przez pół miasta za Rose'em. Ech, nienawidzę, jak wyciąga to z worka. To było trzy lata temu, a ona nadal mnie tym szantażuje. Och, ile razy ja mogłabym jej coś powiedzieć, ale trzymałam język za zębami. Fuck, kiedyś jej tak wygarnę, że przestanie mieć u mnie dług wdzięczności. Swoją drogą, nigdy by się z tego nie wypłaciła, toteż wolę się zamknąć. Zaciągnęłam się, katując ją ciszą. Musiałam to przemyśleć. Wiadomą rzeczą jest, że i tak będę się nudzić w domu, więc tłum skandujących ich imiona dziewczyn doda mi rozrywki.
- No dobra, mogę iść... - westchnęłam, a ona pisnęła i zaczęła skakać po moim łóżku. - Ale najpierw spalę i się przebiorę. Jakbyś nie zauważyła, jestem w piżamie.
- Ok, ok! Lecę na dół, a ty się szykuj! Kocham cię!
Wybiegła z mojego pokoju szybciej, niż zdążyłam mrugnąć. Z kim ja żyję?! Zgasiłam niedopałek i zaczęłam szukać jakichś ciuchów. W końcu znalazłam czerwone rurki, czarną koszulkę AC/DC, trampki i bandanę. Pognałam do toalety, wykonałam podstawowe czynności i przebrałam się. Szybko się umalowałam, tworząc efekt kocich oczu. Skoro mam już gdzieś iść, nie będę wyglądać jak debil. A! Zapomniałabym! Szybko założyłam tunele i uczesałam włosy, układając równo pasemka. Mogę iść. Wróciłam do pokoju i chwyciłam telefon, który szybko znalazł się w mojej kieszeni. Zgarnęłam z biurka słuchawki i wyszłam. Zbiegłam po schodach i udałam się do kuchni, gdzie siedziała moja przyjaciółka. O ile tak można nazwać stan, w którym się znajdowała. Tak naprawdę skakała na krześle, czekając na mnie. Wyciągnęłam z lodówki sok pomarańczowy, napiłam się i pokazałam Melody, że możemy iść. Dziewczyna wybiegła przede mną, poganiając mnie. Och, to będzie bardzo długi dzień.


Siemanko bicze! Tu Viper. Nie podoba mi się to, co robicie. Ech, ten spam! Pomimo próśb wy dalej go zostawiacie. Nawet nie wiecie, jak mnie to wkurwia. Ale okay, nie odzywam się. Skoro już to robicie, to róbcie, ale nie liczcie na jakiekolwiek zainteresowanie Waszymi blogami. Nie mam zamiaru na nie wchodzić, przykro mi. c: Ten rozdział znowu pojawił się po długim czasie. Wiem, zawodzimy, ale chyba nam to wybaczycie? Jesteśmy tylko ludźmi, weźcie to sobie pod uwagę. Mniejsza. Rozdział jest taki, jaki jest i tyle. Macie może pomysły na to, co się stanie dalej? Piszcie swoje propozycje. Tymczasem ja się żegnam. Enjoy. x V

Kapitan Nadine melduję się na służbie! Przepraszam, że długo nic nie było, ale za każdym razem kiedy przypomniałam sobie, żeby napisać do Violi *najczęściej, kiedy nie miałam włączonego komputera* od razu zapominałam i wyszło na to, że rozdział jest dopiero dziś. Jestem dumna, bo nie Viola dziś wszystko pisała. :D Naprawdę - NIE SPAMUJCIE. Mam nadzieję, że ktokolwiek czyta jeszcze tego bloga. Postaramy się nadrobić, serio. Hope u like it xx N

czwartek, 7 lutego 2013

Libster Award.

Witam Was. Ponownie, aż 2 razy, zostałyśmy nominowane wraz z Nadią do tej gry! Jej, nie wiedziałam, że aż tyle osób czyta nasze wypociny. :) Okay, przejdźmy do zabawy!

Pytania od Małgorzaty Trzeciak, autorki bloga: http://szafa-modnisi.blogspot.com/

1. Jak długo prowadzisz bloga?
Tego od 4 lipca 2012 r.
2. Masz jakiś blog, na którym się wzorujesz?
Szczerze? Nie i dobrze mi z tym. :)
3. Ulubiony blog?
Emm... Jest ich zbyt wiele, bym mogła wybrać jeden. ^^
4. Jaki jest twój ulubiony kolor i dlaczego?
Mój ulubiony kolor to czarny, ponieważ jest w pewnym sensie barwą ochronną. Kiedy ubierasz się na ciemno, ludzie nie pytają, co ci się stało. Zostawiają cię w spokoju.c:
5. Sama postanowiłaś założyć bloga, czy ktoś cię do tego przekonał?
Przekonała mnie do tego wspaniała Nadia! Thanks babe. xx
6. Skąd czerpiesz inspiracje?
Zewsząd! Wszystko jest dobrym powodem do pisania i może dodać mi weny.
7. Ulubiona piosenka?
Three Days Grace - I hate everything about you.
8. Jak spędziłaś Sylwestra?
W domu, przed TV. -.-'
9. Czy wiążesz swoją przyszłość z blogiem?
Czy ja wiem... Może tak, może nie. Wszystko się może zdarzyć. :)
10. Masz jakieś zwierzę?
Psa. :3
11. Podoba ci się mój blog, czy raczej nie jesteś fanem mody?
Fanką mody nie jestem, ale Twój blog jest naprawdę bardzo ciekawy. Podoba mi się. c:

Pytania od Mrs. Nobody, autorki bloga: http://that-your-heart.blogspot.com/

1. Ile masz lat?
W sierpniu kończę 16. ;-;
2. Jakie jest Twoje hobby?
Pisanie, czytanie, piłka nożna, siatkówka. :3
3. Co powinnam zmienić w swoim blogu?
Oj, nie wiem. :c Nie czytam Twojego bloga, ale wygląd jest zachęcający, więc może zacznę? c:
4. Kogo z 1D lubisz najbardziej?
Wszystkich uwielbiam jednakowo, jednak głęboko w serduszku moim faworytem jest Liam.
5. Jak masz na imię?
Wioletta, ale wolę Viola.
6. Jaka jest Twoja ulubiona piosenka?
Three Days Grace - I hate everything about you.
7. Realistka, optymistka czy pesymistka?
Wszystkiego po trochu! Zależy od nastroju, ale najczęściej realistka.:3
8. Masz rodzeństwo?
Tak, dwóch młodszych braci. ;____;
9. Trampki vs obcasy?
TRAMPKI! *o*
10. Grasz w jakieś gry?
Internetowe? Nie. Ale często w Fifę na X Boxie. c:
11. Jesteś szczęśliwa?
Można tak powiedzieć. :3

Moje nominacje:
http://lastwordsbytina.blogspot.com/
http://dziumdzia.blogspot.com/
http://brookenfairytalee.blogspot.com/
http://hope-is-in-us.blogspot.com/
(Przepraszam, że tylko 4 blogi, ale nie mam siły szukać :<)

Pytania:
1. Jakie jest Twoje hobby?
2. Wiążesz swoją przyszłość z pisaniem?
3. Zastanawiałaś się kiedyś, co myślą o Tobie inni?
4. Jaki cytat zarysował się trwale w Twojej pamięci?
5. Masz jakieś życiowe motto?
6. Jaka piosenka najlepiej Cię opisuje?
7. Wierzysz w zjawiska paranormalne?
8. Czy ktoś wie o Twoim blogu?
9. Masz jakieś zainteresowania prócz pisania?
10. Jaką muzykę preferujesz?
11. W jakim dniu i miesiącu obchodzisz urodziny?

Rozdział powinien pojawić się niedługo. Wszystko zależy od Nadii. c: Bardzo dziękuję za nominacje. Ciao! xx

niedziela, 6 stycznia 2013

Chapter three.

Doszłam do domu Sabrine i weszłam bez pukania. Nikogo jeszcze nie było, co za szczęście. No, przynajmniej tak mi się zdawało. Sab szykowała coś w kuchni, więc zdejmując buty, udałam się do niej. Dalej nie mogłam pojąć tego, jak ona mogła zaprosić tych gamoni na NASZĄ nockę, którą miałyśmy spędzić tylko we dwójkę, wyzywając ich i inne słodkie gwiazdunie. O zgrozo, jeszcze będę musiała ich znosić. Poważnie, zamorduję ją gołymi rękoma. Przez to, że oni będą, nie będę mogła się jej zwierzyć z sytuacji zaistniałej w moim związku. No super, zawsze marzyłam o czymś takim. Pewnym krokiem wkroczyłam do pomieszczenia.
- Idiotko! - krzyknęłam jej nad uchem, a ona przestraszona odskoczyła od blatu kuchennego.
- I kto tu jest idiotką?! To ty straszysz własną przyjaciółkę! - żachnęła się.
- Jak mogłaś zaprosić 5 pedałów, których kompletnie nie znamy?! Nie mówiąc już o tym, że jesteśmy ich antyfankami!! - wrzeszczałam, a Sabrine pokazała mi się, żebym się obróciła. Tak, tak, za mną stał ten w lokach, jakkolwiek on się nazywa. Zresztą, co mnie to obchodzi?! I tak go nie polubię, więc nie muszę tego pamiętać.
- Poprawka, skarbie, ty jesteś ich antyfanką. - szepnęła mi przyjaciółka do ucha, a ja się wzdrygnęłam. - Harry, po lewej jest salon, rozgość się ok? - chłopak kiwnął tylko głową na 'tak'. - Jak rozmawiałyśmy, nie wyzywałaś mnie, co się tak teraz nawróciłaś? Bo raczej w ciągu kilku godzin nie da się dostać okresu.
- Jesteś taka zabawna. - warknęłam.
- Nad, serio, co jest? - spytała Sabrine z troską w głosie.
- Nic. Kompletnie. Po prostu mój chłopak jest skończonym idiotą, który nigdy nie potrafi się wyrwać z rodzinnych spraw.
- Wiedziałaś, że tak będzie. Tak było i jest. Nie zmienisz tego. - westchnęła. - Ale bądź dla nich miła. Załatwili alkohol. - uśmiechnęła się znacząco.
- Tsa, teraz to im zacznę składać pokłony. - burknęłam złośliwie, kierując się do salonu, gdzie była czwórka chłopaków. - Jestem Nadine. A gdzie zgubiliście kolegę, hmm? - spytałam a chłopcy wybuchli śmiechem. Serio, nie wiem co było w tym śmiesznego, ale kto rozumie facetów? I tu nasuwa się odpowiedź, że nikt, bo ich nie da się zrozumieć.
- Poszedł zapalić. - odpowiedział mi ten, co na niego wpadłam w kuchni. Ten w lokach, jak on tam, Harry? Mniejsza z tym.
- Pali? - zdziwiłam się, a jednocześnie uradowało mnie to. Chłopak kiwnął głową. No to znalazłam kogoś podobnego do mnie. Będę musiała z nim zgadać, może uda mi się go polubić, skoro taki z niego "bad boy". Albo i nie. Zobaczy się.  Trwaliśmy chwilę w ciszy, w którą w końcu przerwałam. - Może wy się teraz przedstawicie, co?
- Harry, Louis, Niall, Liam, ten co pali to Zayn. - cały czas odzywał się tylko zielonooki.
W końcu z kuchni wróciła Sabrine, więc trochę się rozkręciliśmy. Graliśmy w butelkę, oglądaliśmy telewizję, aż w końcu doszło do bliskiego spotkania z alkoholem, na co czekałam cały wieczór. W sumie ta 5 pedałów nie jest taka zła, jakby się zdawało. Może nie zachowują się jak normalni nastolatkowie, ale się starają, co też się liczy. Zresztą to nie jest ważne. I tak było to jednorazowe spotkanie, nie będzie ich więcej i tyle z naszej znajomości. I tak nie chciałabym jej ciągnąć. Oni są zbyt słodcy jak na moje towarzystwo, chociaż też kochają zabawę. Gosh, już sama nie wiem, co mam o nich myśleć. Jedno wiem na pewno... Nigdy nie polubię muzyki, którą tworzą.
***
Wpadłam jak burza do domu Melody, krzycząc i tym samym oznajmując, iż już przyszłam. W całym domu roznosiła się głośna muzyka. Od razu poznałam, że wykonawcą owego utworu jest mój brat, Conor. Zaśmiałam się pod nosem i ruszyłam ku jej sypialni, witając się z jej rodzicami. Lubiłam tych ludzi, byli naprawdę bardzo mili. Z hukiem otworzyłam drzwi pokoju przyjaciółki. To, co ujrzałam nieco mnie dobiło. Różowowłosa leżała na łóżku, wgapiając się w sufit i nucąc pod nosem piosenkę. Podniosłam jedną brew do góry. Nie pasowało to do niej za groma. Ona - szalona osiemnastolatka, wiecznie uśmiechnięta, z ogromnym zapałem do wszystkiego, wiecznie jej wszędzie pełno - leży teraz plackiem na łóżku. 
- Te, Smith! - krzyknęłam, próbując zagłuszyć muzykę, jednak chyba mi to nie wyszło. Podeszłam do niej i nachyliłam się maksymalnie, stykając się z nią prawie nosem. Dziewczyna automatycznie otworzyła oczy i przeturlała się na bok. Zaśmiałam się. - Jej, panienka wreszcie się obudziła. 
- Zamknij się. - warknęła i wyłączyła wierze pilotem. - Co cię do mnie sprowadza, ma przyjaciółko?
- Melody, wtf?! Sama mnie prosiłaś, żebym jak najszybciej do ciebie przyszła, bo musisz mi coś powiedzieć! - siadłam obok niej.
- Ano tak, zapomniałam. - zachichotała. 
- Czy ty coś ćpałaś? - przyłożyłam jej rękę do czoła, udając, że sprawdzam, czy nie ma gorączki. - No dobra, nie wydaję mi się, żebyś coś takiego robiła. Mów mi lepiej, o co chodzi, a nie zgrywasz idiotę, skarbie. 
- Pamiętasz, jak ci mówiłam, że jakiś tam boysband ma się przenieść nieopodal? - kiwnęłam twierdząco głową. Jak mogłabym zapomnieć, skoro ona przypominała mi o tym cały czas. W domu, pracy, kawiarnii, na przystanku, przez telefon, na twitterze i w innych okolicznościach. Zawsze, gdy to mówiła, na jej twarzy malowało się niemałe podniecenie. Ciekawa jestem, jaki to zespół... Szkoda, że tą informacje zawsze zatajała. - Ty mnie w ogóle słuchasz?! 
- Wybacz, zamyśliłam się. - przyznałam, podnosząc ręce w geście poddaństwa. - To, co mówiłaś?
- Widziałam ich wczoraj, jak przenosili swoje rzeczy dwie ulice stąd!! - krzyknęła podekscytowana do granic możliwości. - Rozumiesz to?! Miałam okazję ich zobaczyć!! 
- Ciekawe... A ja niemalże codziennie widzę Conora Maynarda i się tym nie jaram. - prychnęłam. 
- EJ! Tylko dlatego, że to twój brat! - stwierdziła, robiąc grobową minę. - A ich spotkać to po prostu cud! Naprawdę nie wierzyłam własnym oczom!
- Okay, a ja mam jeszcze jedno pytanie. Kim do cholery jest ten zespół?! Wiesz, może w końcu się tego dowiem. Ostatnimi czasy sprawnie zatajałaś tą informację. - założyłam ręce na piersiach, czekając na odpowiedź. Chciałam mieć w końcu chociażby podpowiedź, aby móc się domyślić, ale nie. Musiałam robić śledztwo na własną rękę, a i tak nic z tego nie wychodziło. Różowowłosa przyglądała mi się, po czym wstała i podeszła do swojej szafy. No jasne, ciekawe co tym razem wymyśliła? Zresztą i tak pewnie się nie dowiem... 
- One Direction, kojarzysz? - spytała cicho, jakby się bała, że ktoś nas podsłucha i wyda to całemu światu.
- Trudno nie znać, skoro pracują niedaleko mojego brata, a poza tym cały czas o nich piszą w gazetach, na portalach internetowych i dosłownie wszędzie! - niemalże krzyknęłam. 
- Spokojnie, dziewczyno! - powiedziała, próbując powstrzymać śmiech. - Właśnie o nich nawijałam ci przez ostatnich kilka tygodni. Czyż to nie cudowne mieszkać praktycznie tam, gdzie wielka gwiazda? - rozmarzyła się, a ja chrząknęłam znacząco. - Och, no przestań! Conor nie jest wcale tak sławny. - machnęła na mnie ręką. 
- Jasne, ale codziennie pod moim domem jest pełno dziewczyn, które tylko marzą o tym, żeby go spotkać, dostać od niego autograf albo żeby być chociaż spojrzał na nie przez okno. Ale masz rację, on wcale nie jest tak sławny. - rzekłam z wyraźnym sarkazmem. 
Dobiło mnie to, co powiedziała o moim bracie. Fakt, nie jesteśmy idealnym rodzeństwem, ale potrafimy się ze sobą dogadać i w razie czego stanąć za sobą murem. Nie wiedziałam, czym było spowodowane takie podejście Melody do sprawy. W ogóle ostatnio zachowywała się nieco inaczej niż zwykle. Tłumaczyłam to sobie tym, że jest koniec semestru i ma napiętą sytuację w domu, jednak teraz widzę, że nie chodziło o to. Spojrzałam na nią z wyrzutem. Nie lubiłam, kiedy obrażano mnie i moją rodzinę, a ona o tym wiedziała, więc dość sprytnie to wykorzystała. Brawo Mel, wiesz, jak mnie wkurzyć... 
- Oj, nie patrz tak na mnie, Spencer. Wiesz, że nie o to mi chodziło. - stwierdziła, siadając na powrót obok mnie. - Po prostu One Direction to jest coś nowego dla mnie, a Conora znam od małego i przyzwyczaiłam się do niego. Nie możesz mnie o to obwiniać. Przecież to jasne, że wszyscy dorośleją i się zmieniają. 
- Dziwne, że ty zmieniłaś się w ciągu kilku tygodni, Melody. - powiedziałam cicho. - Zresztą nie ważne, nie mam ochoty gadać na ten temat. Nie wracajmy do niego. Idziemy gdzieś?
- No jasne! Tylko się przebiorę z pidżamy i możemy ruszać! 
***
Weszliśmy do domu, padając na twarze. Imprezka u Sabrine była fajna, ale wykończyła każdego z nas. Wparawdzie Liam nic nie pił, ale musiał całą noc nas ogarniać, więc się nie wyspał. Najgorzej szło mu z Louisem i Zaynem, którzy kleili się do dziewczyn. Idioci. Rozumiem, są singlami, ale bez przesady. Nikt nie chce być obmacywany przez osoby, które dopiero się poznało. Dobrze, że laski miały poczucie humoru i nie kazały nam się wynosić, a podchodziły do tego na luzie. Nie krzyczały, a śmiały się. Przetańczyłem niemalże pół nocy na stole, śpiewając z Sab jakieś piosenki na karaoke. Reszta nam kibicowała i co chwile uspokajała, żeby sąsiedzi przypadkiem nie wezwali policji. Nie obyło się oczywiście bez gry w butelkę. Głupio było, jak musiałem całować się z szynką, którą Nadine przyniosła z zamrażalnika, ale czego się nie robi. Chciałem się na niej odegrać, każąc wyjść na ulicę i pokazać cycki. Chociaż była wstawiona, nie zrobiła tego, tylko krzyknęła na cały głos, że w domu jej przyjaciółki są fajne dupy z Łan Erekszyn. Nie no, ten tekst mnie rozwala. Dobrze, że nikogo nie było w pobliżu i resztę wieczoru mogliśmy gadać, chlać, bawić się, chlać, spać, chlać, bić się i chlać. Dużo było tego chlania, ale co poradzić. I może gdybym skończył na 6 piwach, nie miałbym teraz takiego kaca. No cóż, mówi się trudno. Wdrapałem się na górę do swojego pokoju i padłem na łóżko. Zamykając oczy, krzyknąłem, że nikt ma mi nie przeszkadzać. Później widziałem już tylko zaćpane jednorożce, latające wiewiórki i zielonego kota, prowadzącego mnie ścieżką z jagód. 
***

Tadam, wielki powrót Viper i RoboCopa. Czy ktokolwiek się z tego cieszy? Mam nadzieję, że tak jest, bo jak nie to macie przeje... Ale żeby nie było, ja nikomu nie grożę, tylko utwierdzam w tym, co się może stać. To niemalże to samo, ale cicho. Nikt o tym nie wie oprócz nas. Wiem, długo nic nie dodawałyśmy, przepraszam w imieniu swoim i Nadii. Jak wiecie, jest szkoła, trzeba się uczyć, a każdy ma też własne problemy, więc nie mamy zbytnio czasu pisać. Jest mi przykro, że porzuciłyśmy tak tego bloga, jednak teraz postaramy się dodawać w miarę systematycznie - przynajmniej taką mam nadzieję Jak Wam się podobało? Gdyby ktoś nie wiedział, ostatnim narratorem jest Styles. Mówię to tak na wszelki wypadek. Cóż mogę jeszcze dodać. Ach, wiem! Jeśli ktoś postanowi dodać tu spam ze swoim blogiem, to nie ręczę za siebie. Nie mam ochoty czytać powiadomień o blogach i rozdziałach. A jeśli już chcesz zrobić reklamę, przeczytaj rozdział, wyraź swoją opinię przynajmniej w 2 zdaniach, a dopiero później dodaj link do swojego bloga. Inaczej Twój komentarz zostanie usunięty, dotarło? Mam nadzieję, że tak. To by było na tyle. Do następnego misie, bye. xx V.

Obczajacie to? Znowu 3/4 rozdziału napisała Viola. TO JEST NIENORMALNE. Moja wena popełniła samobójstwo, czasem mnie odwiedza w postaci ducha, z pomysłem na nowe blogi, zajebiście. Ale serio. To jest żenada. Ehh.. Postaram się przynajmniej zrobić tyle, żeby bloga wypromować. Muszę się też trochę ogarnąć, podjęłam się czegoś, to teraz nie może wszystkeigo za mnie Viola robić. Odnosząc się do spamu - Teraz już kompletnie na to nie pozwalam. Jeśli którekolwiek się zareklamuje, pożałuje. Postaram się zrobić ten taki "przedział" ze spamem. No także, do następnego! x N 

niedziela, 25 listopada 2012

Libster Award.

Siemeczka! Ja i Viola zostałyśmy nominowane do Libster Award. Do rzeczy.

*wprowadzenie*
Nominacja ta jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.

Nas nominował blog:
 http://tell-me-a-lie-one-directionn.blogspot.com/. Dzięki! :)

Na pytania odpowiem tylko ja (Nadia) ponieważ Viola nie ma czasu, ani chęci, pomysłowości na to jak odpowiedzieć i kogo nominować. Więc ja się tym zajmę ;)

Pytania:
1. Twój najgłupszy nawyk:
Urm, właściwie sama nie wiem, co mogę tu wpisać.
2. Gdybyś mogła coś w sobie zmienić, co by to było?
Zdecydowanie szczęście życiowe. Wolałabym być sławna, uwielbiana, piękna i bogata.
3. Chętnie śnisz o...
One Direction :D Chociaż, niestety, rzadko o nich śnię.
4. Czego w ludziach nie lubisz?
Tego, że są przewrażliwieni. Nie znoszę też agresji oraz nietolerancji.
5. Twoje marzenia za dziecka.
Gosh, nie pamiętam. :D Może poznanie Beyonce?
6. Rzecz, którą chcesz od zawsze.
Xboxa z kinctem (materialistka, taa) oraz skajpaje moich ulubionych gwiazd.
7. Czym się aktualnie interesujesz?
Modą, śpiewem, językiem brytyjskim oraz no interesuję się moimi ulubionymi sławami.
8. Jak myślisz, jesteś lubiana?
Skromnie, powiem, że tak :D
9. Jaką cechę charakteru uważasz za wadę?
To, że lubię kłótnie, lubię w nich uczestniczyć i je prowokować.
10. Co chcesz osiągnąć pisząc tego bloga?
W skrócie - dużo.
11. Jak będziesz wyglądała za kilka lat?
Nie mam pojęcia.

Chcę jeszcze zaznaczyć, że nie nominuję 11 blogów. Nie nominuję nikogo. Ja na moim prywatnym blogu, jak i Viola, nominowałyśmy kogo chciałyśmy.

Chciałabym też wyjaśnić sprawę rodziałową. Jako, że Viola nie ma czasu, przez naukę, ja muszę z nią parę rzeczy uzgodnić i dopiero wtedy może pojawić się rozdział.
Szczerze, to nie wiem czy tu ktokolwiek został. Zaraz dodam funkcję dodawania się do obserwatorów.

See u later, miśki x

poniedziałek, 15 października 2012

Chapter two.

Szłam sobie spokojnie po mieście, by kupić jakieś jedzenie na nockę z Nadine. Znając ją, przyniesie fajki i alkohol, więc nie muszę się o to martwić. Chyba że coś się stanie i zapomni o tym. Nie, ona taka nie jest. Nigdy o tych rzeczach nie zapomniała, także nie muszę się martwić. Nagle zauważyłam całkiem ładnie ubranego chłopaka. Z daleka wyglądał na dość przystojnego. Niestety okulary i bluza z kapturem skutecznie uniemożliwiały mi zobaczenie, kim on jest. Niewiele myśląc, podeszłam do niego i ściągnęłam okularki z jego nosa.
- Nie ładnie to tak chować się przed ludźmi. - zaśmiałam się.
- Powaliło Cię?! Oddawaj to!
Sprawnym ruchem wyszarpnął mi te czarne cudeńka z rąk. Poczułam się oburzona jego zachowaniem. Jak on mógł to zrobić?! Phi! Co za imbecyl. Ścisnęłam usta w wąską linię. I bądź tu człowieku mądry.
- Ej, jesteś wredny. - wysyczałam przez zęby.
- Ty naprawdę nie wiesz, kim jestem? - spytał ze zdziwioną miną, mierząc mnie od góry do dołu wzrokiem.
- Kolesiem, który nie ma za grosz szacunku do kobiet? - powiedziałam sarkastycznie.
- Jestem Harry Styles z One Direction. - rzekł szeptem.
Zamyśliłam się chwilę. Nie kojarzyłam go zbytnio, jednak coś mi tam świtało w główce. Jak to było... One Direction... One Direction... Coś mi to mówi, jednak...
- WIEM! Łan Erekszyn! - klasnęłam w dłonie, a ludzie spojrzeli się na mnie dziwnie.
- Dzięki. - powiedział.
- Wybacz, ale niezbyt lubię waszą muzykę i z przyjaciółką wymyśliłam coś takiego. Ale to nie miało was w żaden sposób obrażać, jakby co. My po prostu preferujemy nieco inny styl w muzyce, jeśli mam być szczera. - zaśmiałam się. - Tak w ogóle Sabrine Craven, miło mi Cię poznać, Harry.-  wyciągnęłam rękę w jego stronę, a on ją uścisnął. - Dokąd tak biegniesz?

- Właściwie to chciałem się tylko przejść, ale nie podejrzewałem, że zostanę napadnięty przez niebieskooką, rudą dziewczynę, która będzie mi zrywać okulary z nosa. 
- Przesadzasz. - skwitowałam i założyłam ręce na siebie. - Chciałam po prostu zobaczyć, kim jesteś. Czy to tak wiele? - spytałam bardziej siebie niż jego. - A tak właściwie, masz jakieś plany na wieczór? - walnęłam prosto z mostu.
- Kobieto, dopiero się poznaliśmy, a ty już chcesz iść ze mną do łóżka! Nigdy nie zrozumiem lasek! - wzniósł swój wzrok do nieba.
- Idiota. - uderzyłam go w ramię i się zaśmiałam. - Nie o to mi chodzi. Po prostu, skoro nie masz planów, tak wnioskuję, to może wpadniesz z resztą Łan Erekszyn do mnie na noc? Będzie moja zajebista przyjaciółka i ja, więc...
- Dobra, będziemy! - krzyknął.
- Jej, szybko poszło. - powiedziałam z dziwnym wyrazem twarzy, który miał imitować zdziwienie. 
- To będziemy o 19.00. Do zobaczenia! - przytulił mnie i zaczął się oddalać. 
- A znasz adres, mój numer, cokolwiek, że już sobie idziesz? - spytałam, a on gwałtownie się zatrzymał. 
- Wiesz, chyba przyda mi się któraś z tych rzeczy. - wrócił i wyciągnął z kieszeni swój telefon. Szybko podałam mu numer oraz zapisałam sobie jego. - Do zobaczenia. Teraz już na pewno. 
- Na razie. - uśmiechnęłam się. - Załatwcie jakiś alkohol!
- Spoko! - usłyszałam jego głos w oddali.
Odwróciłam się na pięcie i z uśmiechem na twarzy pomaszerowałam do najbliższego sklepu. Nocka z jedną osobą, przerodzi się na spanie z sześciorgiem ludzi. Mam nadzieję, że moi rodzice się o tym nie dowiedzą, bo będę miała nieźle przewalone. W szczególności u matki, która w takich sprawach zawsze najbardziej się czepia. Dobra, Sabrine, nie martw się. Wszystko będzie dobrze...
***
- Halo? - z niechęcią odebrałam telefon domowy, który dzwonił już chyba trzeci raz, a nikt nie miał zamiaru ruszyć dupy, żeby go odebrać.
- Siemka Nad. - usłyszałam entuzjastyczny głos mojej przyjaciółki. - Nie zgadniesz, kto dziś wpadnie do nas na nockę.
- No nie zgadnę, powiedz. - w moim głosie nie było żadnych chęci do niczego. Straciłam na wszystko ochotę po tym, jak Danny odwołał naszą randkę. Jakby choć raz nie mógł powiedzieć rodzicom, że ma plany. 
- Łan Erekszyn! 
- Co?! Skąd Ty ich wzięłaś?! - krzyknęłam.
- Spotkałam jednego z nich, tego w takich loczkach, na ulicy. Znaczy, zerwałam mu okulary z nosa, potem się z nim kłóciłam przez dwie sekundy, a następnie stwierdziłam, żeby przyszli. Zobaczysz, będzie fajnie. Ten koleś też jest nieźle walnięty. Poza tym załatwią alkohol. 
- Aha, czyli spotkałaś ot tak, jakiegoś gościa i go zaprosiłaś do siebie z kumplami? - spytałam, bo dalej nie mogło to do mnie dotrzeć.
- No tak. 
- Pojebało Cię?! Co zrobisz, jak Ci dom obrabują?! Będziesz się wtedy śmiała?! 
- Ogarnij się, na pewno tak nie będzie. 
- Tsa... Dobra, będę o 19.00. Do zobaczenia. 
- Pa. I nie denerwuj się. 
Odłożyłam telefon na miejsce. Boże, co ona znowu wymyśliła? Powlokłam swoje zwłoki do pokoju i podeszłam do szafy. Zaczęłam wygrzebywać z niej jakieś ubrania, żeby jakoś wyglądać na tej nocce. Znając życie, Sabrine zajmie się tymi kolesiami, więc będę miała spokój. Potencjalny spokój. Nareszcie znalazłam coś, co nadawało się do ubrania. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i przebrałam się we wcześniej wybrany zestaw. Pomalowałam się nieco mocniej niż zazwyczaj i rozczesałam swoje długie włosy. Lubię je. I to bardzo. Są takie... Inne. Wróciłam do pokoju, zgarnęłam wszystko, co będzie mi potrzebne i wyszłam z domu, oznajmiając, że śpię u Sabrine. Mam nadzieję, że ta impreza nie będzie niewypałem. 
***

Siemanko. ^.^ No i mamy następny rozdział. Nareszcie się udało go napisać. ;3 Epic Win! Mi się osobiście podoba! Dziwne! o.o Boję się siebie... xd Dobra, pomysł ze spotkaniem na mieście był Nadii, a ja musiałam dojebać od siebie coś takiego. xd Ten początek oczywiście. >.< Moja wyobraźnia zawsze działa nie tak, jak powinna. xd Do następnego, miasiaki. Bye. xxx V.


Dzień dobry! Właściwe dobry wieczór. :D Tak więc od razu mówię, że cały ten rozdział pisała Viola dlatego jest taki adgaiofjdaoif *.* Ja nie mam na razie weny, ale spokojnie misiaczki, mam już napisane rozdziały z dalekiej przyszłości :) Chciałam też Wam coś powiedzieć. Zachowujecie się idiotycznie i nie fair w stosunku Nas. Dlaczego? Bo wchodzicie na naszego bloga nawet nie napiszecie po prostu "świetny rozdział" a dajecie TYLKO link z Waszym blogiem. Nie mówię o wszystkich macie prawo napisać "Wow, cudo a tutaj mój blog, możecie wpaść, poczytać itd". Ale komentarze gdzie jest WYŁĄCZNIE  blog, będą usuwane. Rety powtarzam się. W każdym bądź razie informuję Was. Nie mówię o wszystkich, ale o niektórych. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba, xx N.

P.S. Jeśli chcecie być informowane o nowym rozdziale, zostawcie swoje tt, gg, czy cokolwiek, w każdym bądź razie, prosimy Was o to. 

czwartek, 20 września 2012

Chapter one.

Dziś ten dzień. Ostatni dzień męczarni w szkole. Po prostu wakacje. Wszyscy je kochają. Łącznie ze mną, ale to chyba oczywiste. Przechodziłam ciemnymi korytarzami nieco pod ziemią, szłam na skróty. Pełno podpisów narkomanów, palaczy i pijaków - czyli moich znajomych. Złe towarzystwo? A i owszem, złe. Ale to jedni z niewielu ludzi, dzięki którym się uśmiecham, śmieję się z nimi. Jestem zamknięta w sobie, wredna i cholernie nietolerancyjna. Słucham rocka, trochę rapu, ale w grę wchodzą piosenki tylko angielskie i amerykańskie. Mam chłopaka. Grzeczny, i to aż za bardzo, ale jest moim najlepszym przyjacielem i miłością mojego życia naraz. Kochałam trzymać jego zawsze ciepłą rękę, i szeptać mu do ucha, że jest tym jedynym. Chociaż nie wydaję mi się. Myślę, że to jedno wielkie kłamstwo. Chyba nie mógłby być tym jedynym. Mam mętlik. Ale warto cieszyć się tą chwilą, kiedy jest przy mnie...
- O czym tak myślisz? - Z mojej świadomości wyrywała mnie Sabrine. Kochana dziewczyna, dużo mniej wredna niż ja, moja najlepsza przyjaciółka od zawsze.
- O wszystkim. - skwitowałam krótko.
- Ta... W każdym bądź razie właśnie doszłyśmy do mojego domu. Co z resztą chyba widzisz. Chciałam ci tylko powiedzieć, że pojutrze jest impreza, powinnyśmy znaleźć jakieś ciuchy na tę okazję, ale to może jutro. A dziś przychodzisz do mnie na noc kotku.
- Dziś? A czy nie mówiłam ci z 20 razy, że idę z Dannym do kina? - spytałam ironicznie.
- Zawsze gdzieś z nim wychodzisz! Uwielbiam go etc. ale przez niego w ogóle nie masz dla mnie czasu. - mruknęła Sabrine.
- Okej, okej, pójdę z nim do kina o 17 i koło 19 lub 20 będę u Ciebie, pasuje?
- Tak. - Uśmiechnęła się Sab. Gosh, chociaż coś. - No to do zobaczenia!
- Bye.
Po 10 minutach byłam w moim wielkim domu. Nie ukrywam, moi rodzice mają kupę kasę, którą głównie wydaję ja. Ale po to są pieniądze - żeby je wydawać. Noc u Sabrine... Czy to dobry pomysł? Tyle razy przekładałam bądź odwoływałam spotkania z Dannym tylko dlatego, bo Sab miała jakiś problem... Tym razem jednak go nie wystawię, a tylko zostanę krócej. Boże, czemu to wszystko musi być takie skomplikowane. Niemalże wbiegłam do swojego pokoju i rzuciłam się na duże i przestronne łóżko. Nie obchodziło mnie to, że mam na sobie ubrania po całym dniu. Liczył się jedynie odpoczynek po dniu w tym walniętym miejscu zwanym szkołą. Kto ją w ogóle wymyślił? Musiał być chyba jakiś walnięty. Kto normalny chciałby siedzieć kilka godzin w zaduszonym i ciasnym pomieszczeniu z dwudziestoma, a nawet trzydziestoma osobami, w dodatku wysilając swój mózg? Zabiję gnoja, jak tylko go dorwę. Usłyszałam dzwonek swojego nowego telefonu. Mozolnym ruchem wyciągnęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Widniał na nim napis: Danny <3. Na mojej twarzy automatycznie zagościł uśmiech. Szybko odebrałam i przystawiłam słuchawkę do ucha.

- Cześć skarbie, co tam? - powiedziałam z radością w głosie. - Mam nadzieję, że spotkanie wciąż jest aktualne...
- Hej... No właśnie o to chodzi, że nie mogę pójść z Tobą dzisiaj do tego kina. Przepraszam, ale goście zaraz przyjeżdżają i rodzice każą mi zostać w domu. Wybacz misiu. - rzekł. Automatycznie moje ciśnienie podskoczyło. Czemu on zawsze musi słuchać się swoich rodziców?! Nie mógłby choć raz się im sprzeciwić i tak po prostu wyjść z domu bez słowa?! Nie, po co? Przecież on musi być kochanym synusiem mamusi. Wzięłam głęboki wdech, by opanować nieco emocje.
- Spoko, nic się nie stało. Spotkamy się kiedy indziej. Przynajmniej teraz to nie z mojego powodu odwołujemy spotkanie. - zaśmiałam się nerwowo. - To do jutra. Buziaki.
- Do zobaczenia, Nad.
Rozłączyłam się i cisnęłam telefonem o ścianę. Jak wszystkie poprzednie, rozpadł się na małe kawałki. Miałam tak podwyższone ciśnienie, że mogłabym kogoś udusić. Wzięłam do rąk poduszkę, przystawiłam sobie ją do twarzy i krzyknęłam na całe gardło. No po prostu lepiej być nie mogło...
***
Trzasnęłam drzwiami, oznajmiając, że już jestem w domu. Ledwo na wejściu tata się przyczepił, że tak się nie trzaska .To był przypadek, ale to naturalne, że się przyczepił. Moi rodzice są bardzo dobrze ułożeni, czego nie można powiedzieć o ich dzieciach...  Czemu? Bo bracia się biją, a siostra jęczy nad uchem, że mam jej pomóc się pomalować. Nic w tym dziwnego, powiecie, ale młoda ma 4 lata, a bracia po 5. I jak tu wytrzymać z takimi bachorami?  Zrzuciłam z siebie ramoneskę, zdjęłam trampki i weszłam do, średniego rozmiaru, salonu. Tak jak podejrzewałam, był zapełniony rodzinką. Super, gorzej nie mogłam trafić. W dodatku była jakaś koleżanka matki, zajebiście.
- Dzień dobry. - przywitałam się. - Pójdę do siebie.
- Dzień dobry. - odpowiedziała kobieta, po czym zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu.
- No dobrze. Pamiętaj Sabrine że, dziś wieczorem jedziemy do babci na kilka dni, więc zostaniesz sama w domu. - odezwał się mój ojciec.
- Dobrze, wiem.
Wyszłam z saloniku i poszłam do siebie. Mój pokój, mały, bo mały, ale mój. Rzuciłam torbę w kąt i włączyłam Iron Maiden na cały regulator. O tak, uwielbiam to. Odprężenie i spokój od problemów. Nareszcie. Jeszcze dziś nocka z Nadine i niczego więcej mi do szczęścia nie potrzeba.
***

I jest rozdział pierwszy, hehs. Trochę dziwacznie, ale to pewnie przeze mnie, niezbyt umiem pisać, ale kocham to robić a to się liczy. Przepraszamy, że dopiero teraz, ale w wakacje brakowało mi czasu. Chociaż w roku szkolnym, też będzie brakować, aczkolwiek nie w takim stopniu, ale 6 klasa to nie przelewki (wiem, dzieciak ze mnie). To może na tyle, hope you like it! xx N 

Siemanko. ^^ Witamy Was z Nadią, po dość długiej przerwie, która, mam nadzieję, wyszła nam na dobre. :D Nie no, na pewno przysporzyła nam nowych czytelników, z czego się cieszę. xDD Ale przynudzam. -.- God damn it, lepiej już skończę. :D Komentujcie, zostawiajcie po sobie ślad chociażby w postaci jednego słowa, dodawajcie się do obserwatorów itp. Bye xx V

Nadia - N
Wiola - V



środa, 4 lipca 2012

Bohaterowie + prolog.


Cześć. Z tej strony Nadia. Będę prowadzić tego bloga z Wiolą. O co w nim chodzi? Przeczytacie w prologu. Ja na razie przedstawiam Wam postacie.
 ***
Yoł! Tu Wiola, tzw. Rafał. Wiem, wiem, bardzo inteligentne, ale to pomysł Nadii.  Cóż mogę tu napisać? Hmmm... Ta historia będzie o... A zresztą, sami się przekonacie. Ciao! ; *



Sabrine Craven - 16 lat. Dziewczyna o bladoniebieskich oczach i rudych włosach. Od zawsze pasjonowała ją muzyka Marilyna Mansona i Iron Maiden, chociaż lubi też innych wokalistów i zespoły. Nie pali, czasem pije. Jej matka była Włoszką, a ojciec Anglikiem. Potrafi posługiwać się językami Włoskim, Hiszpański, Angielskim i Francuskim. Ma miesięcznego kotka, Pussy, którego dostała od swojej najlepszej przyjaciółki, Nadine. Kocha rysować.



Nadine Price - 16 letnia dziewczyna z naturalnymi  blond włosami i wyrazistymi oczami. Zdarza jej się pić, palić, ale młodzież już tak ma. Kocha wszelkie zespoły rockowe. Przyjaźni się z Sabrine. Ma psa o imieniu Peterson. Jej babcia od strony matki jest Polką, a babcia od strony taty Hiszpanką.



Melody Smith - 18  letnia dziewczyna z zapałem do poznawania nowych miejsc, ludzi etc. Jest zwariowana, kolorowa (co można stwierdzić po jej kolorze włosów) i pozytywnie patrzy na świat. Kocha podróżować. Przyjaźni się z Spencer od przedszkola. Jest Brytyjką. 


Spencer Maynard - 18 lat. Zwariowana nastolatka  z milionem pomysłów na minutę. Uwielbia tańczyć i śpiewać wraz ze swoim bratem, Conorem. Od lat przyjaźni się z Melody. Są dla siebie jak siostry. Czasem popala, lecz stara się skończyć z nałogiem. Ma w uszach tunele i dwa tatuaże, jeden na szyi a drugi na nadgarstku. Brytyjka.

Tumblr_m68o3wvktp1r68mbn_large
Danielle Peazer - 24 letnia tancerka, z burzą brązowych loków na głowie. Spotyka się z 5 lat młodszym Liamem Paynem.


Niall Horan - 19 latek o oczach niebieskich jak ocean, należący do boysbandu One Direction. Ma duszę romantyka, potrafi dostrzec we wszystkim piękno. Jest wrażliwy. Można go zranić każdym, obraźliwym słowem. Nigdy nie był zakochany. Twierdzi, iż Bóg zachował dla niego kogoś wyjątkowego i musi tylko spotkać tą osobę.


Harry Styles - 18 latek, z zielonymi oczami, które hipnotyzują miliony nastolatek na świecie. Należy on do boysbandu One Direction. Próbuje się zakochać "na dłużej". Czy mu się uda?



Liam Payne - 19 letni  chłopak należący do zespołu One Direction. Pomimo milionów fanek zakochanych w nim, on ma swoją Danielle.


Zayn Malik - 19 lat. Członek One Direction. Pali, czasem pije. Jest typowym bad boyem, chociaż czasem tylko udaje. Tak naprawdę czeka na tę jedyną, by móc pokazać jej swoje prawdziwe oblicze. Czy spotka dziewczynę, która będzie miała "to coś" i ustatkuje Malika?


Tumblr_m6mvzi2bof1rx095io1_500_large
Louis Tomlison -20 latek o szaroniebieskich oczach i duszy dziecka. Jeden z członków 1D. Ma tysiące pomysłów na swoje życie, choć jego najbliższa przyszłość związana jest ze śpiewaniem. Jest dość nieodpowiedzialny, co czyni go wyjątkową osobą. Nie ma dziewczyny, przez co "związał się" z Harrym, tworząc Larry'ego Stylinsona.

Sabrine i Nadine. Dwie wybuchowe dziewczyny słuchające rocka. Z czego jedna ma grzeczniutkiego chłopaka, którego mimo wszystko kocha. I 5 chłopaków. Należących do jak na razie rozsławiającego się boysbandu One Direction. Według tych dziewczyn to geje, pedały etc. Czy zmienią zdanie? Ale to nie wszystko. Są też 2 inne szalone i zwariowane laski. A jedna z nich ma sławnego brata - Conora Maynarda. Melody i Spencer, na pewno lubią 1D. Ale czy kochają? A może dopiero pokochają? Przekonacie się... jeśli przeczytacie nasze opowiadanie pt. "Pocket full of dreams" (kieszeń pełna marzeń). Zapraszamy!