- O czym tak myślisz? - Z mojej świadomości wyrywała mnie Sabrine. Kochana dziewczyna, dużo mniej wredna niż ja, moja najlepsza przyjaciółka od zawsze.
- O wszystkim. - skwitowałam krótko.
- Ta... W każdym bądź razie właśnie doszłyśmy do mojego domu. Co z resztą chyba widzisz. Chciałam ci tylko powiedzieć, że pojutrze jest impreza, powinnyśmy znaleźć jakieś ciuchy na tę okazję, ale to może jutro. A dziś przychodzisz do mnie na noc kotku.
- Dziś? A czy nie mówiłam ci z 20 razy, że idę z Dannym do kina? - spytałam ironicznie.
- Zawsze gdzieś z nim wychodzisz! Uwielbiam go etc. ale przez niego w ogóle nie masz dla mnie czasu. - mruknęła Sabrine.
- Okej, okej, pójdę z nim do kina o 17 i koło 19 lub 20 będę u Ciebie, pasuje?
- Tak. - Uśmiechnęła się Sab. Gosh, chociaż coś. - No to do zobaczenia!
- Bye.
Po 10 minutach byłam w moim wielkim domu. Nie ukrywam, moi rodzice mają kupę kasę, którą głównie wydaję ja. Ale po to są pieniądze - żeby je wydawać. Noc u Sabrine... Czy to dobry pomysł? Tyle razy przekładałam bądź odwoływałam spotkania z Dannym tylko dlatego, bo Sab miała jakiś problem... Tym razem jednak go nie wystawię, a tylko zostanę krócej. Boże, czemu to wszystko musi być takie skomplikowane. Niemalże wbiegłam do swojego pokoju i rzuciłam się na duże i przestronne łóżko. Nie obchodziło mnie to, że mam na sobie ubrania po całym dniu. Liczył się jedynie odpoczynek po dniu w tym walniętym miejscu zwanym szkołą. Kto ją w ogóle wymyślił? Musiał być chyba jakiś walnięty. Kto normalny chciałby siedzieć kilka godzin w zaduszonym i ciasnym pomieszczeniu z dwudziestoma, a nawet trzydziestoma osobami, w dodatku wysilając swój mózg? Zabiję gnoja, jak tylko go dorwę. Usłyszałam dzwonek swojego nowego telefonu. Mozolnym ruchem wyciągnęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Widniał na nim napis: Danny <3. Na mojej twarzy automatycznie zagościł uśmiech. Szybko odebrałam i przystawiłam słuchawkę do ucha.
- Cześć skarbie, co tam? - powiedziałam z radością w głosie. - Mam nadzieję, że spotkanie wciąż jest aktualne...
- Hej... No właśnie o to chodzi, że nie mogę pójść z Tobą dzisiaj do tego kina. Przepraszam, ale goście zaraz przyjeżdżają i rodzice każą mi zostać w domu. Wybacz misiu. - rzekł. Automatycznie moje ciśnienie podskoczyło. Czemu on zawsze musi słuchać się swoich rodziców?! Nie mógłby choć raz się im sprzeciwić i tak po prostu wyjść z domu bez słowa?! Nie, po co? Przecież on musi być kochanym synusiem mamusi. Wzięłam głęboki wdech, by opanować nieco emocje.
- Spoko, nic się nie stało. Spotkamy się kiedy indziej. Przynajmniej teraz to nie z mojego powodu odwołujemy spotkanie. - zaśmiałam się nerwowo. - To do jutra. Buziaki.
- Do zobaczenia, Nad.
Rozłączyłam się i cisnęłam telefonem o ścianę. Jak wszystkie poprzednie, rozpadł się na małe kawałki. Miałam tak podwyższone ciśnienie, że mogłabym kogoś udusić. Wzięłam do rąk poduszkę, przystawiłam sobie ją do twarzy i krzyknęłam na całe gardło. No po prostu lepiej być nie mogło...
***
Trzasnęłam drzwiami, oznajmiając, że już jestem w domu. Ledwo na wejściu tata się przyczepił, że tak się nie trzaska .To był przypadek, ale to naturalne, że się przyczepił. Moi rodzice są bardzo dobrze ułożeni, czego nie można powiedzieć o ich dzieciach... Czemu? Bo bracia się biją, a siostra jęczy nad uchem, że mam jej pomóc się pomalować. Nic w tym dziwnego, powiecie, ale młoda ma 4 lata, a bracia po 5. I jak tu wytrzymać z takimi bachorami? Zrzuciłam z siebie ramoneskę, zdjęłam trampki i weszłam do, średniego rozmiaru, salonu. Tak jak podejrzewałam, był zapełniony rodzinką. Super, gorzej nie mogłam trafić. W dodatku była jakaś koleżanka matki, zajebiście.- Dzień dobry. - przywitałam się. - Pójdę do siebie.
- Dzień dobry. - odpowiedziała kobieta, po czym zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu.
- No dobrze. Pamiętaj Sabrine że, dziś wieczorem jedziemy do babci na kilka dni, więc zostaniesz sama w domu. - odezwał się mój ojciec.
- Dobrze, wiem.
Wyszłam z saloniku i poszłam do siebie. Mój pokój, mały, bo mały, ale mój. Rzuciłam torbę w kąt i włączyłam Iron Maiden na cały regulator. O tak, uwielbiam to. Odprężenie i spokój od problemów. Nareszcie. Jeszcze dziś nocka z Nadine i niczego więcej mi do szczęścia nie potrzeba.
***
I jest rozdział pierwszy, hehs. Trochę dziwacznie, ale to pewnie przeze mnie, niezbyt umiem pisać, ale kocham to robić a to się liczy. Przepraszamy, że dopiero teraz, ale w wakacje brakowało mi czasu. Chociaż w roku szkolnym, też będzie brakować, aczkolwiek nie w takim stopniu, ale 6 klasa to nie przelewki (wiem, dzieciak ze mnie). To może na tyle, hope you like it! xx N
Siemanko. ^^ Witamy Was z Nadią, po dość długiej przerwie, która, mam nadzieję, wyszła nam na dobre. :D Nie no, na pewno przysporzyła nam nowych czytelników, z czego się cieszę. xDD Ale przynudzam. -.- God damn it, lepiej już skończę. :D Komentujcie, zostawiajcie po sobie ślad chociażby w postaci jednego słowa, dodawajcie się do obserwatorów itp. Bye xx V
Nadia - N
Wiola - V